jesienny las

PLANETA ZIEMIA-KLIMAT-ŚRODOWISKO-PRZYSZŁOŚĆ-PRZESĄDY

prof. dr hab. inż. MAREK LEBIEDOWSKI

więcej informacji

Obywatelskie frustracje – o tym, co niebezpiecznie zanieczyszcza naszą Ziemię

Przystępując do ustalania parametrycznych cech „Bioreaktora Ziemia” wracam często w moich analizach, przede wszystkim, do wstydliwego dla wielu z nas, nie tylko ekologów, „problemu” jakimi są góry śmieci, a w tym szczególnie w Polsce. Są one dowodem ogólnej niefrasobliwości istot naszego gatunku. Z reguły nie wiążę tego z osobnikami Homo sapiens pogrążonymi w skrajnym niedostatku i miejscami nadmiernie przeludnionymi występującymi w Azji i Afryce, bo za tę sytuację można obwiniać przeszłe uwarunkowania historyczne, jak i bieżące stosunki społeczne. Występują one również, niestety, także w niektórych rejonach Europy. Irytuje mnie to dlatego, że również w naszym, podobno pięknym kraju, problem zagospodarowania śmieci jest nadal daleki od stanu normalnego. Nakłada się też na to, niby nic nieznaczące, bezmyślne pozbywanie się szczególnie drobnych opakowań. Są one porzucane na poboczach dróg i ulic, zaśmiecając miasta, a także parki miejskie, i bardzo często w znacznym stopniu kompleksy leśne. Stało się to prawie naszą cechą narodową. Obdarzeni są nią u nas zarówno osoby dorosłe, jak i biorąca z nich przykład, dziatwa szkolna. Ta ostatnia grupa jest obecnie ustawicznie inspirowana do wystąpień, niby w obronie klimatu, również przez agitatorów rządowych, którzy są sowicie pośrednio finansowani, między innymi, przez budowniczych gazociągu–grubej rury (NS2) przez Bałtyk. Sytuacja ta świadczy także szczególnie niechlubnie o współczesnym nam młodym, niedokształconym i obojętnym pokoleniu, w tym również wychowującym swoje dzieci. Nie zdaje sobie ono sprawy, że z reguły ciągle postępuje, z niegdyś słusznym pielęgnowaniem zasady ostentacyjnego totalnego sprzeciwu wobec wszelkich zaleceń władz, które były nam obce. Mamy niestety ten odruch utrwalony po dzień dzisiejszy, po dziesięcioleciach zniewolenia przez zaborców. Obecnie często postępujemy również lekceważąco wobec niektórych aktualnych, słusznych zarządzeń rodzimych rządzących, wybranych przez większość z nas. Usprawiedliwiony jest jednak sprzeciw wobec tych zarządzeń, które cechuje nieskrywany lekceważący, a nawet patologicznie nienawistny stosunek do społecznych oczekiwań. Ale reakcja na nie, niestety, wymaga już innej formy czynnego zaprotestowania. A nawiązując do porzucanych odpadków, to rzadko są one usuwane i jest to godne nie tylko ubolewania. Szkoda, że w naszym „pobożnym społeczeństwie”, również akcje sprzątania świata, nie mieszczą się w zbiorze naczelnych haseł wygłaszanych z oficjalnych mównic.

Godnym pożałowania są również państwowe i samorządowe-nieprzemyślane akcje ściągania haraczy za usuwanie śmieci i ich segregację oraz opłaty za zużywaną wodę. Do karygodnych nadużyć inwigilacyjnych w tym obszarze należy szczególnie wprowadzanie indywidualnego kodowania worków na śmieci od poszczególnych mieszkańców. Zwłaszcza, że dotyczy to tych worków, które zawierają odpady mieszane, a także plastikowe. Kodowanie indywidualne-w ogóle czegokolwiek, jest pomysłem idioty-biurokraty, przeszkolonego przez służby wywiadowcze. Nie będzie jednak nigdy w społeczeństwie odpowiedzialnej, stuprocentowej segregacji odpadów mieszanych i plastikowych, jeżeli te ostatnie, nie będą wyraźnie fabrycznie oznakowane przez producentów. Natomiast pełny sukces skuteczności tych oczekiwań będzie jedynie możliwy dopiero po wprowadzeniu bezwzględnego zakazu naklejania na pojemniki (służące do indywidualnego pakowania wyrobów przeznaczonych do powszechnej konsumpcji), etykiet papierowych. Dodatkowe informacje niezbędne na takich pojemnikach (opakowaniach) powinny być dopuszczalne, a w tym znaki firmowe i inne ale wyłącznie w postaci stempla, i to najlepiej w kolorze czarnym względnie białym, nakładanych bezpośrednio na ich zewnętrzną powierzchnię. Dotyczy to zarówno opakowań wykonanych z folii otrzymywanych z tworzyw syntetycznych jak i sztucznych. Obecna skłonność do nadmiernej reklamy i zdobienia byle czego, jest źródłem nieporozumień pomiędzy mieszkańcami a służbami porządkowymi gmin, osiedli i miast, a także niefrasobliwie wykonującymi swoje umowne obowiązki, odbiorcami odpadów. Ich źródłem jest obecnie skrajnie wadliwy sposób oznakowania zużytych opakowań, ewidentnie zaliczanych do plastikowych.

Z uwagi na powszechne zaśmiecanie powierzchni Ziemi, która obecnie znajduje się jeszcze w stanie względnej równowagi biologicznej, nie można wykluczyć, że z czasem zagrozi to katastrofą. Obecnie mają one tylko charakter lokalny. Objawiają się one rażąco w wodach niektórych mórz przybrzeżnych, jako zakwity (np. Bałtyk-Rozewie) zasiedlone przez organizmy planktonowe, lub cuchnące zwałowiska odpadów, wyrzucanych przez fale na plaże. To, jak wcześniej sygnalizowałem ten problem („Czy Homo sapiens bardzo narusza równowagę energetyczną Ziemi?”, Prawa Łódź, listopad 2020), wynika ewidentnie z niefrasobliwości objawiającej się powszechnym zaśmiecaniem globu, które proporcjonalnie wzrasta wraz z namnażaniem się naszego gatunku.

Czystość środowiska naturalnego Ziemi, w sensie ekologicznym, wymaga przestrzegania wytycznych określonych już w latach sześćdziesiątych XX wieku, ustalonych w postaci ogólnych zasad postępowania zarówno dla państw jak i narodów. Narracja pseudonaukowa z nią związana, z tamtego okresu, została jednak ochoczo podchwycona i spopularyzowana przez kręgi „ekologów”. Grupa tych „entuzjastów”, generalnie nie grzesząca racjonalnym, technologicznym i technicznym podejściem zarówno do problemów lokalnych związanych z porządkowaniem zaniedbań w środowisku, jak i globalnych, szermuje tylko podchwytliwymi hasłami. Często staje się, tym samym, łatwym żerowiskiem dla pragnących rozgłosu nieuczciwych polityków. Tak było w przypadku pana Al Gore, wierzącego bezpodstawnie w nadejście kryzysu klimatycznego. Tak się również stało z podjęciem na wielką skalę przez polityków UE, realizacji działań na rzecz wprowadzenia „Zielonego ładu”-pomimo licznych zastrzeżeń. Tak się również pojawiło groteskowe zadanie globalnej walki z dwutlenkiem węgla, czy bzdurny pomysł posądzania metanu o tworzenie warstwy ekranizującej–cieplarnianej, wokół Ziemi, która jeśli jest, to powinna już być dawno odkryta. Tymczasem stężenie tego gazu w atmosferze ziemskiej jest zaledwie śladowe. To tylko przykłady niektórych sztandarowych wspólnych akcji ekologów i polityków, cuchnące aż nadto „kacapską” dużą kasą.

A co się będzie działo jeżeli nie zmienimy przyzwyczajeń i nadal będziemy zwyczajnie i lekceważąco zaśmiecać świat z jednoczesnym błogosławieństwem namnażania się istot naszego gatunku? Przedsmak tego może nam uświadomić wstępna analiza zapotrzebowania na podstawową energię konsumpcyjną i jej porcję zwrotną-egzotermiczną, odpowiedzialną za zanieczyszczenie środowiska. Energia ta-konsumpcyjna podstawowa, w przyszłości od spodziewanych dziewięciu miliardów statystycznych np. Europejczyków, to wartość ekwiwalentna w postaci liczby równoważnych mieszkańców-LRM, (oczywiście stosunkowo dobrze sytuowanych na miarę standardów europejskich). Może być ona, następnie przeliczona w porcję energii zawartej w wartości wskaźnika BZT20 (BZT20 to biochemiczne zapotrzebowanie tlenu zanieczyszczonej wody- ścieków, w czasie 20 dni inkubacji jej kontrolowanej próbki („Czy Homo sapiens bardzo narusza równowagę energetyczną Ziemi?”,Prawa Łódź, listopad 2020). Energia ta, jako egzotermiczna- zwrotna (umownie ujemna), już obecnie powoduje, na niektórych obszarach, wyraźną degradację środowiska i jednocześnie, co jest znamienne, JEGO OCIEPLENIE.

W przypadku eksploatacji naszej planety przez 9 miliardów mieszkańców, to energia ta będzie miała orientacyjną, ale w dużym stopniu prawdopodobną wartość rzędu 8,252577x10^12 MJ w skali roku. Osiągnięciu jej będzie jednocześnie towarzyszyła wzbierająca lawina potrzeb związanych z jej obsługą. Obsługę tę świadczyć będą gałęzie przemysłu zajmujące się wytwarzaniem dóbr konsumpcyjnych. Jeżeli uwzględni się ich udział, to wówczas łączne zanieczyszczenie środowiska związane z procesami wytwarzania dóbr, niezbędnych dla względnie normalnej egzystencji tej przyszłej populacji, oczywiście określonej w tym momencie, w świecie posługującym się technologiami produkcji i przetwórstwa jakie współcześnie znamy i niefrasobliwym, jak dotychczas, podejściem do problemów ochrony środowiska, to jako energia zwrotna, podgrzewająca naszą planetę, może ona osiągnąć wartość rzędu 2,4341299x10^18 MJ w skali roku. Wówczas byłaby tylko około 3,9 razy niższa od energii słonecznej pochłanianej przez naszą planetę. W końcowej fazie w wodach i na powierzchni obszarów lądowych, dobrze nawodnionych, wywołałoby to potężne reakcje, głównie w postaci gwałtownego namnażania się mikroorganizmów planktonowych a także heterotrofów. Jednocześnie wywołałoby to zmniejszenie się albedo obszarów zwrotnikowych Ziemi i nie tylko. Duże obszary mórz i lądów generalnie zmieniłyby barwę, co doprowadziłoby do zwiększenia porcji energii pochłanianej docierającej z kosmosu. Energia ta mogłaby nie zostać jednak zrównoważona z popytem na nią ze strony nawet bujnie rozwijającego się mikro i makro życia biologicznego. Wówczas Ziemia może nie zdołać optymalnie spożytkować wprowadzonej przez zanieczyszczenia energii zwrotnej (ujemnej), z tą, nawet zwiększoną, dawką promieniowania. Sytuacja ta mogłaby doprowadzić do przegrzania planety i spowodować, tak bardzo oczekiwany obecnie, również przez naszych rodzimych świecznikowych klimatologów, rzeczywisty kryzys klimatyczny.
Objawy jego obserwujemy, (nie patrząc przez okno na zmrożone krajobrazy), jako lekki, notowany miejscami, wzrost średniej (statystycznie) temperatury powietrza, którą niektóre grupy przypisują ociepleniu klimatu spowodowanego obecnością w atmosferze gazów cieplarnianych-dwutlenku węgla i, o zgrozo, także metanu. Oczywiście jest to kompletną bzdurą. Apologeci klimatyczni, głoszący taką nieprawdę, zapomnieli albo nie znają podstawowych praw fizyki. Dwutlenek węgla, jako główny obwiniony, nie jest i nie będzie gazem cieplarnianym. Jest on najcięższym gazem występujących w powietrzu i dlatego najwyższe jego stężenie utrzymuje się w warstwach przyziemnych, podobnie jak aerozole pary wodnej. W mieszaninie gazów atmosferycznych jego ciśnienie parcjalne jest bardzo niskie. (Jeżeli ktoś nie wie co to jest ciśnienie parcjalne, tak jak niektórzy, nawet profesorowie, oskarżający dwutlenek węglą o kryzys klimatyczny, to niech przypomną sobie podstawowe prawa gazowe, a szczególnie prawo Daltona).
Dwutlenek węgla jest w mieszaninie gazów atmosferycznych związkiem tak ciężkim, że do nieba nie poleci tworząc parasol gromadzący ciepło. Ponadto jest to chemiczny związek gwarantujący istnienie rozumnego życia organicznego na naszej planecie („Dwutlenek węgla-zbawienny gaz życia dla Ziemi”, Prawa Łódź, listopad 2019). Bez jego udziału nie ukształtowałby się nasz obecny obraz świata. Bez szkieletu węglowo-wapiennego moglibyśmy być jedynie bezkształtną amebą lub minogiem. Dwutlenek węgla jest chciwie pochłaniany przez środowisko wodne dlatego w atmosferze są jego prawie śladowe ilości. Nie wolno go kojarzyć ze smogiem, bo ten jest ciężkim aerozolem niedopalonego pyłu węglowego zawierającego niekiedy mniej dwutlenku węgla niż jest jego w wydychanym powietrzu z płuc Homo sapiens, nie wspominając nałogowych palaczy papierosów. A odnośnie metanu, to trzeba jeszcze raz powtórzyć, że jego obecność towarzyszy nam od prawieków jako produkt beztlenowego rozkładu związków organicznych („Czy metan może być gazem cieplarnianym”, Prawa Łódź, czerwiec 2020). Jego spektakularne wybuchowe spalanie w przestworzach, po wymieszaniu z tlenem, nie doczekało się zarejestrowania. W atmosferze ziemskiej jest tego gazu prawie niewykrywalna ilość. Gaz ten, jako bardzo lekki, ulega błyskawicznemu rozkładowi pod wpływem promieniowania UV w najwyższych warstwach atmosfery. Gdyby jednak zalegał w formie warstwy ekranizującej promieniowanie cieplne, to w mieszaninie z tlenem i przy udziale wyładowań elektrostatycznych np. burz, byłby odpowiedzialny za pojawianie się opadów atmosferycznych. Tego jednak nikt, dotychczas nie zauważył, jak i ekranu metanowego w atmosferze Ziemi. Bzdurą o szkodliwym oddziaływaniu zarówno dwutlenku węgla, jak i metanu na ocieplanie się klimatu są karmieni szczególnie politycy inspirowani przez grupy „cwaniaków”, głównie z rajów podatkowych, i ci biznesmeni, którzy oczekują dużych korzyści np. z budowy wspomnianych wyżej gazociągów przesyłowych i farm wiatrowych. Natomiast okres do katastrofalnego naruszenia równowagi energii zwrotnej z promieniowaniem słonecznym może będzie odczuwalny dopiero w perspektywicznie dość odległym momencie czasu. Ale do tego momentu nie można wątpić, że w przyszłości będzie nim można skutecznie sterować przez skoordynowane działania techniczne o zasięgu globalnym i na pewno przezwyciężyć. Nie osiągnie się tego przez rozwieszanie parasola, jak to ktoś zaproponował, co obwieszcza codzienna prasa brukowa. Będzie to jednak wymagało radykalnych zmian w życiu naszego gatunku i w relacjach międzynarodowych.
Jeżeli się zmobilizujemy to czeka nas świetlana przyszłość. O niej głosił już w XIX wieku znakomity uczony brytyjski Richard Owen (1804-1892) prorokując, że gatunek Homo sapiens jest stworzony do opanowania wszechświata. Ta wizja powoli nabiera realnego kształtu w postaci badań wstępnych najbliższych planet i Księżyca w naszym układzie słonecznym. Może nawiążemy kontakt z innymi cywilizacjami, nie wykluczając, że wówczas może to nawet zniszczyć nasz świat, a może zrobi to wcześniej jakiś dyktator-podpalacz i szaleniec. Na razie poszukiwanie obcych cywilizacji nie przyniosło rezultatu. Mogłoby to być ciekawym doświadczeniem, albo skończyć się totalną katastrofą, gdyby okazało się, że misją z zaświatów steruje komputer najwyższej klasy o mentalności Cortesa, Pizzarra, Hitlera, Stalina czy innego współczesnego nam dyktatora, nawet z podnóża Karpat, z których już jeden, ku zadowoleniu wielu, źle skończył. Podobne obawy miał również znakomity kosmolog Stephen Hawking (1942-2018), uspokajając jednocześnie zarówno siebie, jak i potencjalnych swoich zwolenników, że cywilizacje spoza obszaru najbliższych nam gwiazd, po osiągnięciu maksymalnego rozwoju, uległy samounicestwieniu. Stąd w naszym kosmicznym otoczeniu, na razie, panuje głęboka cisza.

Pora więc zająć się sprawami i problemami najbliższego kosmosu, a wcześniej własnego podwórka. W świecie w jakim żyjemy rzadko spostrzegamy, że wokół nas nieustannie mają miejsce procesy, które powodują rozpraszanie energii i materii, a w tym bardzo niebezpiecznych odpadów makro i mikro plastikowych. Jednocześnie w ten sposób uczestniczymy, nie uświadamiając sobie tego, że jesteśmy wplątani nawet w termiczną śmierć wszechświata. Miarą wyemitowanej energii w tym zjawisku i jemu podobnych, jest zawsze określona, ale bardzo często nieuchwytna, bo rozproszona porcja ciepła. Z taką sytuacją mamy do czynienia na co dzień i na każdym kroku bytując na planecie Ziemia. Planeta nasza ustawicznie traci część swoich zasobów energii. Na szczęście, jednocześnie uzupełnia ją ze źródeł odnawialnych tj. promieniowania kosmicznego. Daje to nam, mieszkańcom Ziemi, poczucie względnego bezpieczeństwa, że żyjemy w świecie, w którym obowiązuje na co dzień bezwzględnie pierwsza zasada termodynamiki. Na Ziemi ładunek nadmiernej energii kosmicznej, chociaż na razie jest duży, to na niektórych obszarach nie radzi sobie on z beztroskim gromadzeniem śmieci przez jej mieszkańców.
Odpady przemysłowe i inne śmieci to głównie substancje organiczne wykreowane na bazie dwutlenku węgla, wody, związków azotu i siarki, stymulowanych pochłanianą energią Słońca i kosmosu. Są one obecne niemalże na każdym skrawku lądów oraz w toni mórz i oceanów, jak wyżej wspomniane folie plastikowe. Miejmy nadzieję, że w tym sprzątaniu świata pomogą nam nie tylko młodzi entuzjaści z „The Ocean Cleanup”, fundacji założonej w Delft (Holandia) w 2013r. Proponują oni obecnie zastosowanie w miejscach gromadzenia się odpadów lekkich-pływających na powierzchniach mórz, grodzy sieciowych-separacyjnych, o średnicy nawet 600 metrów, zagęszczających odpady siłą wiatru i wirów morskich.

A tak naprawdę, to można mieć obecnie odczucie, że na naszej planecie zabraknie miejsca na tereny inne, niż składowiska odpadów. Chociaż powierzchnia tej geoidy, dla przypomnienia, jest imponująca, bo to 510,073 mln(km^2), zaś morza na niej zajmują 361,445 mln (km^2), a lądy 148,628 mln(km^2). Z powierzchni lądów, przy dobrej i właściwej organizacji, odpady można „pozbierać”, względnie następnie, sprawdzoną „metodą polską”,zgromadzić i podpalić udając, że problemu nie ma.
Wykonanie tego zadania z odpadami zebranymi z mórz i oceanów, to już bardziej złożony problem. Jego radykalnym rozwiązaniem może być jedynie solidne wypełnianie i bezwzględne egzekwowanie prawa i międzynarodowych rozporządzeń, a także zaangażowanie energii i środków w metodyczne oczyszczanie środowiska. W tym celu powierzchnię Ziemi należałoby podzielić na obszary cząstkowe uwzględniając głównie gęstość zaludnienia i intensywność gospodarczego wykorzystania zarówno obszarów lądowych jak i morskich. Najważniejszymi będą w tej gradacji poszczególnych obszarów, dominujące warunki termiczne. Za podstawę, jako kanwę, tego podziału można byłoby przyjąć obecnie, wydzielenie na powierzchni kuli ziemskiej równoleżnikowych stref klimatycznych. Taki podział został zaprezentowany np. na poniższej mapie („Krajobraz, Człowiek, Środowisko”, Kele F., Mariot P.,Wyd. Ossolineum, 1986).
W tym podziale przestwór rozwiniętej powierzchni Ziemi został podzielony umownie na 3 główne obszary, równoległe w stosunku do linii równika: 1.Półkulę Północną z sześcioma równoleżnikowymi strefami klimatycznymi, obejmującymi 47% powierzchni globu, 2.Półkulę Południową również z sześcioma strefami o łącznej powierzchni 49%, 3.Strefę Równikową o powierzchni 4%. Sumarycznie więc w ten sposób utworzono 13 stref.
Na załączonej poniżej mapie strefy okołobiegunowe, w tym Arktyczna (A-I)-północna obejmuje 3% powierzchni Ziemi, oraz południowa (ANTR-I) 5% powierzchni Ziemi. Podobnie, dwie kolejne strefy określone jako subarktyczne, (SA-II)- północna i (SANT-II)-południowa, obejmują, odpowiednio również 3% i 5% powierzchni Ziemi. Dwie kolejne strefy-umiarkowane, (M-III), to północna obejmująca 10% powierzchni Ziemi i południowa 7% powierzchni Ziemi. Strefy podzwrotnikowe: (ST-IV) – północna to 8% powierzchni Ziemi, a południowa–7% powierzchni Ziemi. Największe obszary obejmują strefy zwrotnikowe: (T-V), łącznie zajmują 35% powierzchni Ziemi. w tym strefa północna jest mniejsza-16%. Kolejne, przedostatnie już strefy podwójne, to obszary podrównikowe-(SR-VI), łącznie zajmują 13% powierzchni Ziemi. z tym, że mniejsza jest strefa południowa-6% powierzchni Ziemi. Ostatnia 13-a równikowa strefa klimatyczna na Ziemi- równikowa (R-VII)- obejmuje tylko 4% jej powierzchni.

mapa

W poszczególnych strefach klimatycznych, przedstawionych na mapie, każdą z nich scharakteryzowano dodatkowym, ponumerowanym opisem, informującym o indywidualnych i dominujących cechach fizycznych, i florystycznych krajobrazu, i tak: strefy (A-I) i (ANTR-I), to; 1-arktyczne i antarktyczne pustynie lodowe; strefy (SA-II) i (SANT-II), to: 2-tundra, 3- lasotundra; strefy (M-III), to ;4-tajgi, 5-lasy mieszane, 6-lasy liściaste, 7- lasostepy, 8-umiarkowane stepy, 9-umiarkowane pustynie i półpustynie, 10-umiarkowane półpustynie, 11-umiarkowane pustynie; strefy (ST-IV), to: 12-deszczowe i wilgotne lasy subtropikalne, 13-lasy monsunowe mieszane, 14-śródziemnomorskie lasy i krzewy, 15-podzwrotnikowe prerie i sawanny, 16- podzwrotnikowe stepy, 17-podzwrotnikowe półpustynie i pustynie, 18–podzwrotnikowe półpustynie, 19-podzwrotnikowe pustynie; strefy (T-V), to: 20-lasy zwrotnikowe, 21–zwrotnikowe sawanny, 22-zwrotnikowe półpustynie i pustynie, 23-zwrotnikowe półpustynie, 24-zwrotnikowe pustynie; strefy (SR-VI), to: 25-lasy podrównikowe, 26–sawanny podrównikowe; strefa (SR-VII), to: 27-równikowe suche sawanny, rzadkich lasów i krzewów, 28-równikowe lasy deszczowe wiecznie zielone.
O przedstawionym wyżej podziale zdecydowały głównie wartości średnich temperatur w skali roku, a także ogólne cechy krajobrazów, przyjazne nie tylko dla dla bytowania Homo sapiens. I oby nie skusił się jakiś szaleniec zniszczyć bezpowrotnie tego dzieła Opatrzności jaką jest Planeta Ziemia.

    Prof.dr hab.inż. Marek Lebiedowski, dyscyplina naukowa - inżynieria środowiska  -  kwiecień, 2021r

  Liczba odwiedzin: 

Licencja Creative Commons
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 4.0 Międzynarodowe 2019-2022 Marek Lebiedowski