Naukowcy „zasiedlający ser holenderski”'
zwany przez niektórych Polską Akademią Nauk,
nieustannie straszą starą śpiewką zwaną „kryzysem klimatycznym”. Prezentują i
popularyzują przy tej okazji własne, i nie tylko, poglądy. Mają na to sporo dowodów w postaci
wyników badań dotyczących np. podobno wystąpienia wysokiej, jak na bieżącą porę roku,
temperatury na obszarach Syberii. Nie zauważyli jednak zwiększonego stężenia dwutlenku węgla w
Amazonii, a także w strefach występowania wilgotnych lasów tropikalnych w pasie zwrotnikowym
naszej planety. Również nie zwrócili uwagi na wyraźne zmniejszenie stężenia dwutlenku węgla w
miejscach lokalizacji dużych skupisk przemysłu i aglomeracji miejskich. Średnia temperatura na
naszej planecie w ciągu ostatniego dziesięciolecia podobno wzrosła, względnie drgnęła, bo to
zależy kto i jak ją mierzy, i dla kogo.
Nie zanotowano dotychczas wyraźnych podtopień, o charakterze klęski globalnej,
poza alarmami ze strony stęsknionej sensacji prasy i propagandowych mediów, że rozpuściły się
lodowce Grenlandii i nadtopiła się Antarktyda. Ostatnie dziesięciolecie rzeczywiście było
cieplejsze w strefie umiarkowanej, niż lata wcześniejsze. Grenlandia i Antarktyda (G+A) traciły
swoje masy lodowców jednak w tempie umiarkowanym, proporcjonalnym do nadwyżki energii
słonecznej powyżej jej wartości średniej, jak ma to miejsce na przestrzeni ostatnich pięciu tysięcy
lat. Nie pogrążyły się w falach Pacyfiku drobne i o płaskim terytorium państwa wyspiarskie
rozrzucone na tym obszarze. Aferzyści, uczeni i niedouczeni nie zauważyli, że na obszarach
półkuli północnej w czasie ostatnich lat uległo zmniejszeniu przede wszystkim albedo, szczególnie
obszarów lądowych. To właśnie, szczególnie dobitnie zaważyło na zmianach jakie wstąpiły obecnie
w barwach krajobrazów ogromnych terenów tundry syberyjskiej i pojawieniu się tam wyższych
temperatur. Nie świadczy to jednak o ocieplaniu się klimatu. To tylko efekt wywołany
zaciemnieniem podłoża pokrytego zbyt cienką warstwą śniegu i brakiem świeżych jego opadów,
które na obszarach tundry syberyjskiej były i są niskie. Wywołuje to w okresie wiosennym efekt
wzrostu temperatury. Ponadto, występuje ostatnio spływ chłodnych mas powietrza arktycznego,
charakterystyczny dla wiosennego okresu roztopów powierzchniowych warstw pokrywy śnieżnej
w obrębie obszarów polarnych. Zapowiada to ochłodzenie klimatu w północnych rejonach Europy i
pojawienie się typowych opadów deszczu i burz majowo – czerwcowych. Opady występujące w
końcu miesiąca czerwca przedłużają się często aż do pierwszych dni a nawet tygodni lipca. Są one
znane doświadczonym hydrologom prawie od prawieków, jako deszcze świętojańskie. Powodują
one w rejonach, w których niedbale prowadzona jest gospodarka wodna, duże lokalne podtopienia i
powodzie.
A wracając do alarmujących doniesień sensatów, że topi się w zastraszającym tempie Grenlandia i
Antarktyda (G+A), to można być spokojnym, bo oba miejsca szaleństwo kryzysu klimatycznego
nie spustoszyło. Nie zapominajmy bowiem o podstawowych geograficznych parametrach
wymiarowych naszego globu, które gwarantują stabilność klimatyczną Ziemi - są one następujące
(wg: World Water Balans and Water Resources of the Earth):
Powierzchnia Ziemi, to 510,073 mln (km^2).
Morza zajmują 361,445 mln (km^2) =71%.
Lądy to tyko 148,628 mln (km^2) =29% .
Temperatura wnętrza Ziemi = 4530 st. Celsjusza.
Lodowce i stała pokrywa śnieżna = 24064100 (km^3) = 100% w tym:
Lodowce Antarktydy = 22000000 (km^3) = 91,42%,
Lodowce Grenlandii = 240000 (km^3) = 1,00%.
Objętość ogólna wody na kuli ziemskiej – hydrosfery, wynosi 1365984000 (km^3).
Średnia energia słoneczna docierająca do Ziemi to 1388 (J/(m^2*s)); z tej energii pochłaniane jest
średnio 43%, 57% to albedo.
Z lodowców Grenlandii i Antarktydy (G+A) i stałej pokrywy śnieżnej naszego globu, w warunkach
totalnego ocieplenia Ziemi, można oczekiwać około 2 2061967*10^16 (m^3) wody. Zakładając, że
nie uległaby ona odparowaniu, to poziom wód Oceanu światowego wzrósłby o 61 m. Woda
pochodząca tylko z lodowców Antarktydy i Grenlandii może zwiększyć poziom wody na kuli
ziemskiej o około 40 m. W lodowcach (G+A) zgromadzona jest energia ciepła topnienia rzędu
1,772528*10^18 (Mcal), co stanowi równowartość 7,409167*10^18 (MJ). Stosunek wartości tej
energii do słonecznej energii docierającej do powierzchni Ziemi, z uwzględnieniem tylko 43%
pochłaniania jej, ze stałej słonecznej, i która jest równa 9,4239966* 10^18 (MJ), to lodowce
(G+A) zakumulowały jej prawie, a może tylko, 78,6%.
Fakt ten jednoznacznie wskazuje dlaczego przy zwiększonej aktywności Słońca obserwuje się
bardziej intensywne topnienie lodowców na całej kuli ziemskiej. Obecnie jednak, na początku
bieżącego roku, kiedy przeciętnie chłodny miesiąc maj zwiastował obniżanie się aktywności
energetycznej Słońca, to po ostatnim niby „kryzysie klimatycznym” można się obawiać, że czeka
nas przez najbliższe 10 lat, oby tylko, „mała epoka lodowcowa”. Coroczne wróżenie, że czeka nas
apokaliptyczny wzrost temperatury na powierzchni naszego globu, zwiastowany topnieniem
lodowców wokół biegunów, jest więc bezpodstawne, Na Ziemi nigdy już nie będzie okresów
globalnego, tropikalnego wzrostu temperatury, bo nasza gwiazda - Słońce, nie jest już młoda, a
jedynie tylko dość leciwym reaktorem jądrowym. Jego zachowanie może ludzkość, w przyszłości
zaskoczyć jak awaria czarnobylska. Do tego momentu jeszcze daleko i nie pora pakować walizki.
Na razie wszystko co się dzieje wokół nas nie wskazuje, że z lodowców wyciekło, w okresie
ostatniego lata, więcej wody i pogrążyło na zawsze Wenecję. Plac św. Marka nie pogrążył się
ostatecznie w wodach spiętrzanych południowym wiatrem znad Adriatyku, co powtarza się
corocznie. Zjawisko to, jak na razie, jest jedynie żelaznym tematem ubolewań nad bezradnością
samorządu wyludnionej z mieszkańców Wenecji, i tematem troskliwych, i ubolewających
opracowań prasowych. Natomiast praktyczni Holendrzy dawno by się z tym problemem uporali. A
wracając do lodowców, to w okresie najbliższych jedenastu lat można oczekiwać, że odbudują one
swoją utraconą masę lodu w ramach powszechnego prawa dążenia do zachowania równowagi
termicznej pomiędzy pochłanianą przez Ziemię energią, jako reaktora biochemicznego, emitującego
ciepło i promieniowanie magnetyczne, a promieniowaniem kosmicznym i elektromagnetycznym
Słońca. Podobno możemy również oczekiwać zjawiska precesji, czyli odwrócenia biegunów
magnetycznych Ziemi, bo od ostatniego takiego zjawiska minęło już prawie 25 tysięcy lat.
'Jean de la Fontaine „Szczur anachoreta”
„Czytamy w podaniu perskim,
Jak szczur pewien, zbrzydziwszy sobie ziemskie sprawy,
Osiadł w serze holenderskim,
Z dala od światowej wrzawy......”
    Prof.dr hab.inż. Marek Lebiedowski, dyscyplina naukowa - inżynieria środowiska  -  czerwiec, 2020r